Pod wpływem Rosjan zamiast Grójec urzędnicy piszą Grojec

Fot. DG

Jak się okazuje zwykła literówka, błąd pisarski może być powodem zatrzymania TIR-a z jabłkami. - Dokonaliśmy błyskawicznej wymiany pieczątek i teraz zamiast Grójec piszemy Grojec – ujawnił w wywiadzie dla Gazety „Wyborczej” wojewoda mazowiecki, Jacek Kozłowski.

W czym problem? Jak opowiedział w wywiadzie dla „Wyborczej” wojewoda Jacek Kozłowski, na jesieni Rossielchoznadzor (Federalna Służba Weterynaryjna i Fitosanitarna Rosji – przyp. red) zakwestionował na granicy polskie świadectwa fitosanitarne z tego powodu, że dopatrzył się w nazwiskach polskich eksporterów i ich adresach polskich liter ó, ż, ń. Rosjanie uznają świadectwa w języku rosyjskim lub angielskim. - Przyczepili się, że w tych angielskich są litery obce i zatrzymali na granicy 80 TIR-ów z żywnością – wspomina wojewoda.

Dlatego polscy urzędnicy dokonali błyskawicznej wymiany pieczątek. - Teraz zamiast Grójec piszemy Grojec – mówi wojewoda. - To był absurd, ale to Rosjanie dyktują warunki – dodaje.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15753436,Mazowiecki_rolnik_zywi_Rosje__Wymagania__Wyzsze_niz.html#ixzz2yC4y7yMa

mat, gazeta.pl