Nie damy się zastraszyć, ksiądz Marek musi stąd odejść – mówią mieszkańcy Wilkowa, mazowieckiej wsi nieopodal Grójca.
Wczoraj "Super Express" opisał historię 63-letniego rencisty z Wilkowa. Mężczyzna chciał wyprawić pogrzeb swojej żonie, która zmarła na nowotwór. Miejscowy ksiądz proboszcz zażądał od niego ponad tysiąca złotych. Jak tłumaczył, jego renta wynosi jedyne 850 złotych miesięcznie. „Kiedy mu powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy, naubliżał mi i wyrzucił z kancelarii” – relacjonował 63-latek. Jak stwierdził, ksiądz zażądał od niego łącznej sumy 1200 złotych za pogrzeb żony. Dopiero po interwencji dziekana proboszcz z Wilkowa zgodził się przyjąć mniejszą sumę za pogrzeb. "Super Express” zapytał również o zdanie na temat tej sytuacji rzeczonego księdza proboszcza. Duchowny twierdził, że 63-letni wdowiec „podważa jego autorytet”. „A przecież ksiądz nie jest zwyczajną osobą” – miał skomentować duchowny w rozmowie z „SE”.
W piątek gazeta kontynuuje temat. W rozmowie z "SE" proboszcz miał stwierdzić, że mieszkańcy wsi są rozpici i pochodzą z czworaków. - To rozsierdziło parafian - czytamy. - Ten człowiek pomiata nami, traktuje jak śmieci. Wygraża z ambony, że kto z księdzem wojuje, ten krótko żyje. Tak powinien się zwracać do wiernych kapłan? - pyta zdenerwowany Piotr Piekarski.
Gazeta podaje, że mieszkańcy Wilkowa mają dość. Nie chcą proboszcza Marka w parafii. - On musi odejść! Nie jest tutaj panem, ale powinien służyć parafii. Jeśli tego nie rozumie, nie powinien być księdzem – stwierdza Leszek Wieczorek