„Jawnie i w podziemiu”: Wspomnienia z dziejów grójeckiej „Solidarności”

Fot. Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów

Wspomnienia są niezwykle ważnym źródłem historycznym. To świadectwa przekazane przez uczestników lub świadków wydarzeń historycznych. Przybliżają nam historię, która działa się na ich oczach. Dzięki nim przeszłość staje się łatwiejsza do zrozumienia, bardziej interesująca, czasami zmusza do zastanowienia.

Nie zawsze wspomnienia dotyczą wydarzeń z pierwszych stron gazet. Mogą przekazywać świadectwa z przeszłości ważnej wyłącznie dla lokalnej społeczności. Bez wątpienia takim wydarzeniem, o którym warto pamiętać jest powstanie i dzieje Solidarności na Ziemi Grójeckiej. Nie moglibyśmy poznać historii ruchu solidarnościowego na naszym terenie, gdyby nie praca wydana przez lubelski IPN zatytułowana „Jawnie i w podziemiu. Wspomnienia ludzi „Solidarności” regionu radomskiego (1980-1989)” pod red. K. Słowińskiego. To zbiór kilkudziesięciu przekazów świadków i uczestników tamtych wydarzeń. Dla mieszkańców Grójeckiego najciekawsze będą trzy z nich, opowiadające o wydarzeniach na terenie Grójecczyzny. To wspomnienia Stefana Ambroża (przewodniczącego Solidarności w Fabryce Urządzeń Mechanicznych w Warce), Witolda Raka (przewodniczącego Gminnego Komitetu Założycielskiego Solidarności Rolników Indywidualnych w Grójcu) i ks. Czesława Sadłowskiego (współorganizatora Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej w Zbroszy Dużej).

Grójecczyzna od czasów reformy administracyjnej przeprowadzonej w latach siedemdziesiątych znalazła się w województwie radomskim. Ze względu na taki właśnie podział administracyjny, działacze opozycji z Grójeckiego, który tworzyli niezależny związek zawodowy Solidarność znaleźli się w strukturach Regionu Radomskiego. Kiedy wybuchły strajki robotnicze w sierpniu 1980 r. na terenie województwa radomskiego nie doszło do żadnych strajków i akcji protestacyjnych. Rok 1980 nie był w Radomiu tak gorący jak w 1976, kiedy doszło do głośnych w całej Polsce wystąpień pracowników miejscowych zakładów pracy. W 1980 r. w Radomiu nie było protestów przeciw polityce rządu. Solidarność narodziła się nie w czasie strajku, ale z inicjatywy pracowników zakładów. Powoływano tymczasowe komitety założycielskie związku, wybierano władze, podejmowano współpracę z komitetami Solidarności w innych zakładach pracy. 9 października 1980 r. powołano w Radomiu Międzyzakładową Komisję Założycielską, wybrano władze regionalne związku. Pierwszym przewodniczącym został Andrzej Sobieraj.

 

Pamiętam, że jakiś działacz z „Solidarności” Rolników Indywidualnych powiedział: „Kto by się tam z nami patyczkował, nie będą nas  wywozić na Wschód. Wezmą nas gdzieś, rozstrzelają, śnieg przysypie ciała, psy rozniosą zwłoki i będzie po wszystkim” - Stefan Ambroż

 


Na terenie Grójeckiego zakłady przemysłowe znajdowały się w miastach takich jak Grójec, Warka. Solidarność powstała m.in. w Fabryce Urządzeń Mechanicznych w Warce. Działalność nowego związku zawodowego została brutalnie przerwana przez wprowadzenie stanu wojennego przez Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 r. Stefan Ambroż, przewodniczący Solidarności w FUM w Warce tak wspomina tamte wydarzenia: „Tak to sobie wszystko spokojnie płynęło do 13 grudnia 1981 r. Już wcześniej czuliśmy, że coś się szykuje. Tego dnia, po godzinie 24.00, wszystko się zaczęło. Miałem w klamce na podwórku zamontowany przycisk, jak ktoś złapał się za nią, to w moim domu dzwonił dzwonek. Właśnie o północy usłyszałem go, najpierw jeden, potem drugi. (…) Wyjrzałem przez okno i pytam: „Kto tam?”. „Milicja!” usłyszałem odpowiedź. Odrzekłem, że z milicją mogę rozmawiać od 6.00 do 24.00, a ponieważ jest już po tej godzinie, to proszę mi nie zawracać głowy. Zapadła cisza. Po chwili usłyszałem rumor, wyłamano furtkę. Podbiegli do drzwi wejściowych i wpadli na nie, ja zdążyłem je otworzyć. Funkcjonariusze weszli do sieni, a następnie szybko do mieszkania i zaczęli się rozglądać. Po pewnym czasie kazali mi się ubierać. Założyłem marynarkę, kurtkę i wyszedłem. Udałem się przed bramę. Okazało się, że pod moim domem stały trzy gaziki i kilkunastu milicjantów”.

Tamtej nocy nikt z aresztowanych nie wiedział, jakie będą ich losy. Nie wiedzieli, czy kiedykolwiek wrócą do swoich rodzin. Dla gen. Wojciech Jaruzelski, który stanął na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego najważniejsze było utrzymanie komunistycznej władzy w Polsce. W tym celu nie wahał się prosić o pomoc swoich sowieckich przyjaciół. Sowieci nie chcieli jednak wkroczyć wtedy do Polski. Niepewność jutra widać i we wspomnieniach S. Ambroża: „Jeden z kolegów powiedział, że w takim razie jedziemy „zwiedzać Syberię, będziemy polować na białe niedźwiedzie” itp. Pamiętam, że jakiś działacz z „Solidarności” Rolników Indywidualnych powiedział: „Kto by się tam z nami patyczkował, nie będą nas  wywozić na Wschód. Wezmą nas gdzieś, rozstrzelają, śnieg przysypie ciała, psy rozniosą zwłoki i będzie po wszystkim”. Gdy tylko skończył mówić, wszystkie samochody skręciły w lewo i wjechaliśmy w las. Jeden z nas mruknął” „Ale żeś to w odpowiednią godzinę powiedział”. Wszystkim z napięcia zesztywniały mięśnie na twarzy. Popatrzyliśmy jeden na drugiego i pomyśleliśmy, że to koniec naszego żywota” – wspomina S. Ambroż.

 

My po prostu chcieliśmy wyrzucić z Polski komunizm - Witold Rak

 

Grójeckie to obszar w większości rolniczy. Dlatego silniejsza była na tym terenie Solidarność Rolników Indywidualnych. Budowa niezależnego od władz komunistycznych związku rolniczego rozpoczęła się już w 1978 r. Jego inicjatorem był ks. Czesław Sadłowski, proboszcz parafii w Zbroszy Dużej. Kapłan wspomina tamte wydarzenia tak: „Gdy wprowadzono niekorzystną dla rolników ustawę emerytalną, utworzyliśmy 9 września 1978 r. w Zbroszy Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej. W jego skład weszło 35 osób. Komitet zajmował się podstawowymi, palącymi problemami typowymi dla całej polskiej wsi. Wkrótce zaczęły przyjeżdżać do Zbroszy osoby, które szukały u nas pomocy oraz zagranicznie dziennikarze, a także działacze opozycyjni, tj. Jacek Kuroń czy Adam Michnik. Komitet ten był ściśle związany z naszą świątynią. Niebawem zaczęliśmy wydawanie i kolportowanie wielu pism, były to: Niezależny Ruch Chłopski”, „Biuletyn Informacyjny Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej”. Nasze „małe sukcesy” mobilizowały nas do działania. Dnia 3 lutego 1979 r. rozpoczął działalność Uniwersytet Ludowy w Zbroszy Dużej. Wśród jego wykładowców znalazło się wielu działaczy opozycji: Kuroń, Marzena i Wiesław Kęcikowie, a także Zbigniew Romaszewski. Organizowane wykłady poświęcone były m.in. historii ruchu ludowego, prawu i ekonomii. Jednak wciąż nie mieliśmy spokoju. Wkrótce SB zaczęła nam deptać po piętach”. Nie obyło się bez represji. Nalotów Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej na plebanię w Zbroszy, przeszukań, wezwań na przesłuchania, zarekwirowania powielacza, pism opozycyjnych, propozycji współpracy z bezpieką, próby podpalenia plebanii, odkręcania kół w motocyklu księdza. Mieszkańcom Zbroszy proponowano współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Bezpieczniacy, aby skłonić ludzi do donoszenia na swojego kapłana proponowali im „prezenty” w postaci trudno dostępnych wtedy artykułów, niezbędnych w gospodarstwach rolnych, np. akumulatorów do ciągników, samochodów.

Działalność Solidarności nie była tylko działalnością związkową. Trafnie ujął to Witold Rak: „My po prostu chcieliśmy wyrzucić z Polski komunizm. Wprawdzie nie mogliśmy tego hasła wypisać sobie na sztandarach, bo od razu zamknęliby nas, spacyfikowali w pięć minut, więc robiliśmy krok po kroku. Ale wciąż się „rozpychaliśmy”, zajmowaliśmy coraz większy teren, mieliśmy coraz lepsze struktury. Chcieliśmy być coraz silniejsi, chcieliśmy kawałek po kawałeczku demontować komunę. (…) Nigdy głośno nie mówiliśmy o tym, ale naszym podstawowym, głównym celem była walka o wolną Polskę, ale tak właśnie było”.

K. Słowiński red., „Jawnie i w podziemiu. Wspomnienia ludzi „Solidarności” regionu radomskiego (1980-1989)”, IPN, Lublin 2010.

Tomasz Plaskota